DEKOMPRESOR /KINO #12: Świeżość ogranych schematów w "Jak ojcu i synu", "Łowcy" i "Od krok od sławy"

Po trzytygodniowej przerwie i początku sezonu ogórkowego w kinach, wyłapaliśmy kilka kąsków ze srebrnego ekranu, dla których warto zboczyć z letnich spacerów. Choć każdy z wybranych przez nas filmów wydaje się z innej bajki, jest pewien motyw, który je łączy i to właśnie pod nim będziemy się kierowali w naszej rozmowie.

Co w odcinku

W kolejnym odcinku „Dekompresora” odpoczywamy od wakacyjnych blockbusterów i zajmujemy się kinem skromniejszym. Zanim jednak o nim, na tak zwany „pierwszy ogień” skomentujemy finałowy odcinek czwartego sezonu kultowego już serialu „Gra o tron” produkcji HBO [1]. Kto widział, ten wie, że się działo! Postaramy się nie zdradzać zbyt wielu szczegółów, by również nieświadomi widzowie mogli później cieszyć się nieoczekiwanymi zwrotami akcji i opłakiwać śmierć ulubionych bohaterów.

Potem porozmawiamy jeszcze o filmie „Jak ojciec i syn” Japończyka Hirokazu Koreedy [2] – filmie, który podobno podbił serce Stevena Spielberga, kiedy znakomity amerykański reżyser przewodniczył w zeszłym roku międzynarodowemu jury w Cannes. W obrazie powoływana jest historia z życia wzięta – dwóch chłopców zostaje zamienionych w szpitalu zaraz po urodzeniu. Po kilku latach na skutek zbiegu okoliczności prawda wychodzi na jaw i zaczyna się prawdziwy dramat tożsamości, przynależności, redefiniowane są pojęcia rodziny, domu, pokrewieństwa krwi. Pasjonujący melodramat Koreedy znakomicie i z wyczuciem eksploruje lęki współczesnego zabieganego świata, pokazuje z jakimi wyzwaniami mierzy się dzisiejsza rodzina, i uświadamia, iż w gruncie rzeczy różnice kulturowe i tradycja są często kluczowymi elementami naszego życia. Znakomite kino.

W naszej dyskusji nie mogło również zabraknąć dokumentu “O krok od sławy” [3], laureata tegorocznego Oscara, opowiadającego o chórzystkach, których zazwyczaj nie dostrzegamy podczas koncertów i nie słyszymy w trakcie odwarzania płyty. Obdarzeni fantastycznymi głosami są pełnoprawnymi partnerami wokalistów.

A na koniec przedstawimy Wam film, który początkowo chcieliśmy wprowadzić do “Drugiego obiegu”, ale… znalazł on swojego dystrybutora! Chodzi o australijskiego “Łowcę” z Willemem Dafoe i Samem Neillem [4]. Jest to opowieść o poszukiwaniu przedstawiciela ponoć wymarłego gatunku, tygrysa tasmańskiego. Poszukującym jest oczywiście Dafoe, miejscowym Neill. Ale jak w każdym dobrym i emocjonującym filmie, walka będzie rozgrywała się w głowie jego bohatera.

© materiały graficzne / myzyczne pochodzą od: